czwartek, 26 listopada 2009

To ja zabiłem...

Spokojnie to tylko tytuł filmu zrobionego w 1975r. przez Stanisława Lenartowicza! To ja zabiłem będziemy mogli zobaczyć na festiwalowych pokazach :)

Podczas rutynowej kontroli drogowej w ciężarówce prowadzonej przez Bogdana Morawskiego milicja znajduje zwłoki dziewczyny. Denatką jest niejaka Anna Barańczyk, która poprzednią noc spędziła właśnie u kierowcy. Nic więc dziwnego, że on staje się głównym podejrzanym o jej zabójstwo. W toku rozprawy sądowej dochodzi do ustalenia okoliczności śmierci. Zgon ofiary nastąpił w niedzielę o świcie. Bogdan twierdzi, że feralnego poranka zostawił dziewczynę w mieszkaniu i zszedł do samochodu. Kiedy po kilkunastu minutach wrócił po dokumenty, Anna leżała na podłodze martwa. W miarę postępów śledztwa wychodzą na jaw kolejne szczegóły. Dziewczyna przed śmiercią dostała od matki 15 tysięcy złotych, by uzupełnić stan kasy przed mającym nastąpić remanentem w sklepie drogeryjnym, w którym pracowała. Przy Bogdanie milicja znalazła 14 i pół tysiąca. Oskarżony twierdzi jednak, że nie przywłaszczył sobie pieniędzy zmarłej. Pogrąża się w ten sposób jeszcze bardziej, gdyż świadek, który mógłby potwierdzić jego zeznanie, wszystkiemu zaprzecza. Tymczasem Andrzej Galus, sąsiad Morawskiego, już od pierwszego dnia rozprawy stara się o względy Elżbiety, młodej protokolantki sądowej. Rozpoznaje w niej bowiem dziewczynę, która krytycznego dnia podała mu wyrzuconą przez niego bransoletkę ofiary...


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz